Aby w dżungli dowiedzieć się,...

Aby w dżungli dowiedzieć się, który owoc jest jadalny, a który nie, należy chodzić we dwoje.

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar AJEMAJ

11 sierpnia 2017, 07:58

A teraz fakt jak serio sprawdzać czy owoce są trujące:

1. przed zjedzeniem ani po nie możesz nic jeść
2. Jesz bardzo małą odrobinkę tego owoca czy co to tam jest
3. czekasz 1 dobę aż skutki trucizny zaczną się pokazywać
4. pokazują się -nie jesz więcej
nie pokazują się - powtarzasz czynność tylko ze zwiększoną dawką jedzenia

Avatar Vinetue

11 sierpnia 2017, 23:25

@AJEMAJ: Po tygodniu umierasz z głodu.

Avatar baarts

12 sierpnia 2017, 01:30

@AJEMAJ: Źródło?

Avatar AJEMAJ

12 sierpnia 2017, 08:07

@baarts: Źródło: Książka "Bear Grylls - Urodzony by przetrwać"

Prawdopodobnie gdzieś popełniłem błąd ale mniej więcej o to chodziło.

Dobra już widzę błąd.

Najważniejsza część tego testu brzmi prawie tak samo jak napisałem tylko tą dobę trzeba na 8 godzin zmienić. I w tym są tylko dwa kroki - najpierw zjeść bardzo małą ilość rośliny i odczekać 8 godzin (nic nie jeść), a drugi krok to zjeść tyle ile zmieści się w dłoni.

Przed tym jeszcze są inne ważne kroki o których nie napisałem bo dawno tej książki nie czytałem więc wybaczcie.

1. Powąchaj roślinę. Jeśli zapach jest gorzki lub przypomina migdały lub brzoskwinie - wywal ją.
2. Rozgnieć roślinę i rozsamruj sok na przegubie dłoni - jeśli pojawi się wysypka lub ból, wywal roślinę.
3. Posmaruj odrobiną soku dziąsła i wargi - jesli odczujesz niepożądane działanie, wywal roślinę
4. Przeżuj bardzo małą ilość rośliny i połknij powstały płyn ale wypluj papkę. Poczekaj 8 godzin (bez jedzenia)
Reszta punktów tak jak się poprawiłem znajduje się w tym miejscu. Należy pamiętać, że jeśli punkt 1 będzie miał negatywny wynik nie można robić punku 2 i tak dalej.

Sorry za chwilowe wprowadzenie w błąd. Coś tak właśnie mi z tymi godzinami nie pasowało...

Avatar Vinetue

12 sierpnia 2017, 09:16

@AJEMAJ: No właśnie. W takim tempie przed przetestowaniem 3 roślin umierasz z głodu.

Avatar
Konto usunięte

12 sierpnia 2017, 20:05

@Vinetue: Ale wiesz że nie musisz testować od razu 3 roślin? xD

Avatar Vinetue

12 sierpnia 2017, 23:49

Jak nie masz nic do jedzenia tylko podejrzane rośliny wkoło...
I nie mówię od razu (bo to jest błąd), tylko po kolei.

Avatar
Konto usunięte

13 sierpnia 2017, 12:42

@Vinetue: To wystarczy jedną jeść

Avatar Vinetue

13 sierpnia 2017, 15:08

No dobra, a jeżeli ona jest trująca ? Próbujesz następną... masz pecha... znowu sraczka. Testujesz trzecią...

Avatar AJEMAJ

13 sierpnia 2017, 16:59

@Vinetue: No to umierasz. Czasem nie ma wyjścia. Żaden sposób nie jest idealny...

Avatar Kivera

10 sierpnia 2017, 23:03

Nie rozumie...
A, okej...
Jednak dalej nie.

Avatar Lizbett570

10 sierpnia 2017, 19:27

PS:Działa tylko za pierwszym razem

Avatar allmas

10 sierpnia 2017, 10:00

z homanculusami

Avatar
Konto usunięte

9 lipca 2017, 16:12

A myślałem, że z małpami 🙈🙉🙊

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Rozmawia dwóch kolegów:
- Moja żona zmieniła się po ślubie. Przed ślubem budziła pożądanie a teraz budzi do pracy.
- A moja to był skarb, a teraz skarbonka...

Zobacz cały dowcip

Mosze kupił za sto rubli osła od pewnego chłopa. Chłop miał mu przyprowadzić osła następnego dnia. I rzeczywiście, następnego dnia ów chłop się zjawia, jednak bez osła.
- Gdzie mój osioł?
- Zdechł.
- To oddaj moje sto rubli.
- Już przetraciłem.
- Dobra, to przynieś mi tego zdechłego osła.
- Przynieść? Jak to? Co z nim zrobicie?
- Loterię urządzę.
Spotkali się po miesiącu, chłop pyta Mośka:
- I jak poszła loteria?
- Dobrze, sprzedałem 450 losów po 2 ruble, zarobiłem 898 rubli.
- I nikt nie wygrał?
- Jeden goj wygrał to ośle truchło... Marudził strasznie, więc zwróciłem mu te dwa ruble.

Zobacz cały dowcip

Uciekają partyzanci, gonią ich Niemcy. Wpadli do obory, patrzą skóra leży na słomie, no to bach, Franek poszedł w przód, Józek w tył i udają krowę. Niemcy wpadli do obory, zobaczyli wychudzone zwierzę, a że to gospodarny naród, to postanowili coś z tym zrobić. Franek (ten z przodu) z przerażeniem szepce do Józka:
- Jezus Maria, oni kubeł siana niosą, co robić?
- Jedz Franiu jedz, bo się wyda!
Wściekły Franiu zżarł co mu dali i widzi, że idą z dokładką!
- Jezus Maria, oni drugi kubeł siana niosą, co robić?
- Jedz Franiu jedz, bo się wyda!
Zżarł, a za chwilę:
- Rany Boskie oni z wiadrem wody idą! Co robić?
- Pij Franiu pij, bo i wyda!
Wypił i jak głupi rechocze. Pyta się Józek:
- Ty Franek z czego tak rechoczesz?
- Trzymaj się mocno Józiu! Oni byka prowadzą!...

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!

Zobacz cały dowcip

Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip