Przychodzi facet do sklepu z puzzlami i mówi:
- Proszę puzzle z wieloma częściami.
Sprzedawczyni daje 100 puzzli.
- Niech pani sobie nie żartuje, jestem zawodowcem.
Daje mu 500 puzzli.
- Takie to układam w 10 minut.
Daje mu 1000 puzzli.
- Takie moje dzieci układają w 30 minut.
- No niech pan idzie na drugą stronę ulicy, tam jest piekarnia, kup sobie tam bułkę tartą i złóż rogala.
Wędkarz nad brzegiem jeziora łowi ryby, a obok siedzi jego żona. On zarzuca wędkę i po chwili wyciąga buta. Zarzuca ponownie i wyciąga czajnik. Zaraz potem łowi młynek do kawy, radio, telewizor, fotel...
Żona na to:
- Cholera, Bogdan, tam chyba ktoś mieszka...
Dlaczego cementu nie ma w pracy?
- Bo go wylali.
Zajęcia z savoir-vivre. Prowadzi je kobieta, wśród uczestników sami panowie. Pani zadaje pytanie:
- Jesteście na przyjęciu lub w restauracji. Musicie udać się w pewne miejsce. Jak usprawiedliwicie przed swoją towarzyszką swą chwilową nieobecność?
- Idę się wysikać - padła propozycja z sali.
- No niestety - odparła prowadząca. - Słowo "wysikać" może zostać uznane za prostackie i grubiańskie.
- Przepraszam, ale muszę udać się do ubikacji - zgłosił się inny uczestnik.
- No cóż - prowadząca na to. - Mówienie o ubikacji przy jedzeniu trudno zaliczyć do kanonów kultury. Może jakieś inne pomysły?
- Pani wybaczy - na to kolejny uczestnik. - Ale muszę udać się uścisnąć kogoś, kogo mam nadzieję przedstawić pani po kolacji.
*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach, w ramach wdzięczności, przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem już w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca - odparł lekarz.
Po jakimś czasie, ten sam facet przychodzi na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Ciemna, deszczowa noc listopadowa. Do pubu na wsi w Anglii wchodzi dwóch dżentelmenów. Jeden pyta barmana:
- Czy w tej wsi jest duży czarny pies z białą obrożą?
- Nie
- A może w tej wsi jest duży czarny kot z białą obrożą?
- Nie
Pytający mówi do kolegi:
- Wiesz co John, chyba jednak przejechaliśmy pastora
Komentarze
Odśwież21 kwietnia 2017, 21:46
ja próbowałam ułożyć 10 000 puzzli. pod koniec zgubił mi się jeden. po tygodniach szukania mama złożyła puzzle. Po kolejnych tygodniach znalazłam zaginionego gdzieś w pokoju u taty ;-;
Odpisz
17 października 2017, 13:29
@mrofpower: to był spisek twoich rodziców.
Odpisz
17 października 2017, 16:38
@lukeniu666: układałam z nimi. ;-; Może kot coś kombinował...
Odpisz
13 kwietnia 2017, 13:23
(G)old
Odpisz
14 kwietnia 2017, 23:05
@Cypeq: Cypeku
Odpisz
14 kwietnia 2017, 12:58
śmiechłem
Odpisz
13 kwietnia 2017, 15:45
To pójdę sb do tego sklepu.
Odpisz