Syn do ojca: - Tato, opowiedz mi...

Syn do ojca:
- Tato, opowiedz mi jakiś dowcip.
- Cycki.
- Nie łapię...
- I nigdy nie złapiesz :-)

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar GoskaMspowiczka

14 kwietnia 2016, 13:11

nie smieszne
D:

Avatar Connor12394

19 sierpnia 2015, 10:05

fajny żart 10/10

Avatar Kivera

22 maja 2015, 19:05

Jeszcze brakuje tu tylko ALKATRAZ'a :D

Avatar The_Sectus

7 lipca 2015, 22:19

@Kivera: nie wywołuj wilka z lasu!

Avatar Kivera

Edytowano - 8 lipca 2015, 08:32

@The_Sectus: ALKATRAZ CHO NO TU!

Avatar amadzia

2 czerwca 2015, 17:00

Jednym słowem Najgorsze

Avatar oyoyyoLpWhat

5 czerwca 2015, 14:17

@amadzia: @mmarta: nie wiem które jest twoje prawdziwe konto ale jedno napewno to multikonto!

Avatar Rewrew

14 sierpnia 2015, 19:01

@amadzia: Bo nie złapiesz.

Avatar olka12544

31 maja 2015, 22:31

Doobre xD

Avatar
Konto usunięte

31 maja 2015, 19:22

oczywiście że głupie

Avatar CZACHAxxxx

29 maja 2015, 12:45

XD dobre

Avatar Vip_Cealena21

27 maja 2015, 15:12

he he dobre

Avatar agentsok

25 maja 2015, 19:17

śmieszne

Avatar ami123456789

24 maja 2015, 18:24

dobre!

Avatar kaka77

21 maja 2015, 18:32

Nie łapię... ._.

Avatar ImpoSzajbus

21 maja 2015, 20:06

@kaka77: No i nie złapiesz.

Avatar Rewrew

14 sierpnia 2015, 19:02

@ImpoSzajbus: Ba dum tsss...

Avatar HamsterBedrock

20 maja 2015, 19:28

"Ballada o cyckach" fragment: gościu mówi w cyckowym języku macu macu mac mac

Avatar Rafcio3325

20 maja 2015, 07:45

mocne dla erotomanów

Avatar Jejakpl89

30 maja 2015, 10:17

@Rafcio3325: Czyli dla ciebie...

Avatar ham22

23 lipca 2016, 13:01

@Rafcio3325: Zwykły żart, nawet niezbyt sprośny

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Skazali gościa na śmierć. Jednak był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym. Zarządzili dietę. Po tygodniu o chlebie i wodzie - koleś zamiast schudnąć, przytył 10 kilo. Na krzesło nijak się nie mieści. Zarządzili tylko wodę - znów przytył 10 kg. Postanowili nic mu nie dawać. Kolo zamiast chudnąć, poprawił się o 10 kg.
- Co jest, kurde? Czemu nie chudniesz?
- Jakoś nie mam motywacji...

Zobacz cały dowcip

Królik do ślimaka:
- Dokąd idziesz?
- Po jabłka.
- Przecież jest zima.
- Zanim dojdę to jabłka już będą.

Zobacz cały dowcip

Po urlopie spotykają się dwie koleżanki i rozmawiają na temat wczasów.
- Wyobraź sobie moja droga, kiedy byłam na wczasach, to mężczyźni wchodzili do mojego pokoju po drabinie!
- A co, pensjonat się palił?

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?

Bronisław.

Zobacz cały dowcip

Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip