Przychodzi babcia do urzędu...

Przychodzi babcia do urzędu skarbowego, złożyć PIT.
Urzędniczka sprawdza i mówi:
- Właściwie wszystko jest dobrze tylko brakuje Pani podpisu
- Ale jak ja mam się podpisać?
- No tak jak się Pani zawsze podpisuje.
Babcia bierze długopis i pisze:
- Całuję was gorąco babcia Aniela.

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar HerobrinekPL123

23 stycznia 2016, 14:12

To ma być o Jasiu?

Avatar but135

22 grudnia 2015, 17:58

OKN

Avatar Ethane

22 listopada 2015, 11:05

xD

Avatar julcia2203

28 sierpnia 2015, 14:47

Fajny żart powiedziałam znajomym a oni nie mogli się przestać śmiać

Avatar lissa24681012

11 sierpnia 2015, 20:55

fajny rzart

Avatar
Konto usunięte

25 sierpnia 2015, 20:28

@lissa24681012: żart*

Avatar JTKX2

10 lipca 2016, 10:28

@lissa24681012: W słowniku języka polskiego nie ma takiego słowa jak fajny

Avatar
Konto usunięte

10 lipca 2016, 12:23

@JTKX2: Jak widzisz, muszą dopisać to słowo ;-;

Avatar Darcia200212

22 sierpnia 2015, 18:24

XD

Avatar Iskra20087

18 sierpnia 2015, 09:58

fajny żart

Avatar Werka44

13 sierpnia 2015, 19:30

ale mnie nie

Avatar pati2810

10 sierpnia 2015, 22:15

@PocketAces moze jego to obchodzi

Avatar PocketAces

9 sierpnia 2015, 15:19

moja babcia to nie aneta

Avatar
Konto usunięte

10 sierpnia 2015, 12:33

@PocketAces: nikogo to nie obchodzi

Avatar PocketAces

10 sierpnia 2015, 12:50

jak to mnie obchodzi

Avatar Prooamix

15 sierpnia 2015, 13:27

@PocketAces: Moja trzecia babcia to Aniela...

Avatar PocketAces

19 sierpnia 2015, 12:53

@Prooamix: a moja babcia to gruteriusz

Avatar
Konto usunięte

25 sierpnia 2015, 20:28

@Prooamix: Pra babcia?

Avatar Prooamix

25 sierpnia 2015, 20:34

Nie

Avatar
Konto usunięte

25 sierpnia 2015, 20:37

@Prooamix: jak można mieć 3 babcie?

Avatar Prooamix

25 sierpnia 2015, 20:39

Nie można, to był żart.

Avatar
Konto usunięte

25 sierpnia 2015, 20:43

@Prooamix: taki troll

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Wędkarz nad brzegiem jeziora łowi ryby, a obok siedzi jego żona. On zarzuca wędkę i po chwili wyciąga buta. Zarzuca ponownie i wyciąga czajnik. Zaraz potem łowi młynek do kawy, radio, telewizor, fotel...
Żona na to:
- Cholera, Bogdan, tam chyba ktoś mieszka...

Zobacz cały dowcip

- Panie doktorze, a to jest pewny zabieg?
- Proszę Pana robiliśmy to wiele razy, w końcu musi się udać!

Zobacz cały dowcip

Mąż po przestudiowaniu wyciągu z karty mówi do żony:
- Pora przystopować te bezsensowne wydatki!
- Ależ kochanie, ja wcale nie wydaję więcej, niż ty zarabiasz - tylko troszkę szybciej.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!

Zobacz cały dowcip

- Podobno Janek zginął w pożarze leśniczówki?
- Zawsze chciał być zapalonym myśliwym.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip