Katechetka do dzieci: - Co...

Katechetka do dzieci:
- Co robimy kiedy jest post?
- Komentujemy i dajemy lajka!

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar jasio1312

14 kwietnia 2016, 20:19

prawie sie najadlem tym sucharem

Avatar Laurowaa

30 marca 2016, 19:23

Sa duszo fejspukoficzuf 😂

Avatar megadeth116

26 lipca 2015, 23:37

Świat schodzi na psy...

Avatar Davido

19 lutego 2016, 20:59

@megadeth116: ... a pies schodzi na światy

Avatar kubafirszt

7 września 2015, 22:11

niezły

Avatar Werka44

13 sierpnia 2015, 19:42

powtarza sie

Avatar Jawa25

31 lipca 2015, 17:11

Heh XD

Avatar
Konto usunięte

29 lipca 2015, 11:53

Sucharek idealny dla osób na diecie.

Avatar
Konto usunięte

28 lipca 2015, 10:55

I dajemy 5 buziek!

Avatar shizofrenik

26 lipca 2015, 17:45

Taki suchar że aż wyschłem

Avatar
Konto usunięte

25 lipca 2015, 11:19

haha moglam jednak chodzic na religie ku*wa xd

Avatar vanesska8

25 lipca 2015, 13:45

chodziło o post religijny nie post internetowy

Avatar UkradliMiNick

27 lipca 2015, 13:31

Spi***alaj.

Avatar
Konto usunięte

27 lipca 2015, 15:00

Ojezu, jesteś taka fajna, bo nie chodzisz na religię!

Avatar KozaczQPL

1 sierpnia 2015, 21:54

Woo, minusowy fejm

Avatar
Captain_0bvious

1 sierpnia 2015, 23:54

@UkradliMiNick: Toś doebau

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

- Dlaczego Jaś tańczy przy kawałku tortu?

- Bo to jego ulubiony kawałek!

Zobacz cały dowcip

Płonie hala magazynowa w Radomiu. Specjaliści od wyjaśniania przyczyn pożarów mają nie lada zagadkę. Pytanie brzmi:
- Skąd się wzięła hala magazynowa w Radomiu?!

Zobacz cały dowcip

Do majstra na budowie przybiega jego rozentuzjazmowany pomocnik.
- Panie majster! Panie majster! Ruskie w Kosmos poleciały!
- Wszystkie?
- Nie, jeden.
- To co mi dupę zawracasz, podaj cegłę.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

- Trudno mi zdiagnozować konkretną przyczynę dolegliwości, ale myślę, że to wina nadużywania alkoholu.
- Dobrze Panie doktorze, przyjdę gdy będzie Pan trzeźwy.

Zobacz cały dowcip

Zawsze zastanawiało mnie, czy francuzi jak kichają to mówią atchoux czy apsique...

Zobacz cały dowcip