Przychodzi pacjent do lekarza.
- Co panu jest? - pyta doktor.
Pacjent nie odpowiada, tylko siada na podłodze. Kładzie głowę twarzą do podłogi i zakłada prawą nogę na kark. Następnie wygina lewa nogę i tak samo kładzie ją na karku.
- Widzi pan, doktorze? - stęka - Kiedy tak to robię, to mnie wszędzie boli!
Siedzi sobie w więzieniu dwóch skazanych, jeden pyta drugiego:
- Za co siedzisz?
- 15 morderstw, 26 porwań, handel narkotykami i ludźmi. A ty za co siedzisz?
- Sprzedałem chipsy gimnazjaliście...
Drugi więzień patrzy na niego dziwnym, przerażonym wzrokiem i nie jest w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Po kilku minutach mówi:
- Ty chory zwyrodnialcu..
Rozmawia dwóch telepatów:
– U ciebie wszystko w porządku. A co u mnie?
Rozmawiają dwie koleżanki.
- Jak ci się podoba praca zdalna?
- Całkiem. Dalej pracuję na komputerze, ale nie tracę czasu na dojazdy. A Tobie?
- Mi bardzo. Jestem sprzątaczką i dzwonię do klientów mówiąc im co mają posprzątać.
Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach, w ramach wdzięczności, przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem już w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca - odparł lekarz.
Po jakimś czasie, ten sam facet przychodzi na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Komentarze
Odśwież1 sierpnia 2019, 21:46
Ło matko... Co ja tutaj odwaliłem... Kurde. Przepraszam wszystkich którzy poczuli się tutaj urażeni moim zachowaniem. Serio. :(
Odpisz
16 marca 2022, 16:48
@TheFoxy: Życie, przebolej to i do przodu
Odpisz
31 grudnia 2023, 13:13
@TheFoxy: character development
Odpisz
10 grudnia 2016, 20:38
Ja nawet nie umiem tak zrobić.
Odpisz
6 sierpnia 2015, 17:56
Co w tym śmiesznego?
Odpisz
6 sierpnia 2015, 19:46
Nie pasuje? To wymyśl lepszy i zobaczymy czy będziesz takie coś odstawiał.
Odpisz
6 sierpnia 2015, 20:03
@TheFoxy: Koleś się wygłupia u lekarza i to jest takie śmieszne?
Odpisz
6 sierpnia 2015, 22:39
Masz jakiś z tym problem? Dowcip może dla ciebie nie jest śmieszny, ale może śmieszyć kogoś innego?
Odpisz
6 sierpnia 2015, 22:40
Oraz kończę tą kłótnię.
Odpisz
6 sierpnia 2015, 22:40
@TheFoxy: Czy ja ci bronię się śmiać? Nie, to uspokój się.
Odpisz
6 sierpnia 2015, 22:47
Ja nie piszę, że zabraniasz mi się śmiać, a chodziło mi o innych użytkownikach Jeja.pl. I jestem spokojny.
Odpisz
7 sierpnia 2015, 04:20
@TheFoxy: Weź już nie jęcz. Nie każdemu musi się to podobać a ty nie musisz ich za to atakować.
Odpisz
7 sierpnia 2015, 12:42
@shizofrenik: Aha.
Odpisz
13 sierpnia 2015, 19:38
nie kłucic sie pod komentarzem
Odpisz
13 sierpnia 2015, 19:39
@Werka44: Rozmowa dawno zakończona.
Odpisz
1 sierpnia 2015, 22:44
Spryt przede wszystkim
Odpisz
4 sierpnia 2015, 14:18
@ArcyMarian: Dokładnie. :D
Odpisz
17 marca 2015, 18:57
ciekawe
Odpisz
21 marca 2015, 08:45
Spk.
Odpisz