Siedzi mężczyzna w filharmonii...

Siedzi mężczyzna w filharmonii i czuje, że coś śmierdzi gównem, trąca typa siedzącego przed nim i pyta:
- Przepraszam, zesrał się pan?
- Tak, a o co chodzi?

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar Miguelp

24 października 2016, 18:20

@Konto usunięte: powietrze akurat suche to nie jest

Avatar ngvfy2457

14 września 2016, 18:29

DOBRE

Avatar Rybario

20 kwietnia 2015, 21:10

e ale suchie

Avatar
Konto usunięte

26 marca 2016, 00:24

@Rybario: bo to suchar...

Avatar Julcinka123

21 października 2015, 17:21

nie no lepszego dowcipu nie slyszalam

Avatar Hon3ycomb

28 czerwca 2015, 19:26

Hahahah,aj te Polaczki ;D

Avatar
Konto usunięte

11 kwietnia 2015, 22:14

nie rozumiem.

Avatar
Konto usunięte

11 kwietnia 2015, 23:48

Ja również.

Avatar krystian23

12 kwietnia 2015, 01:25

Tu cho... A w sumie... To głupi dowcip, nie warto go rozumieć.

Avatar cb1979

15 kwietnia 2015, 19:44

fajny mike i purple guy :3

Avatar HamsterBedrock

19 kwietnia 2015, 21:39

gość sie posrał w filcharmoni

Avatar
Konto usunięte

22 kwietnia 2015, 23:28

@HamsterBedrock: Widzę, że jest pan intelektualistą.

Avatar HamsterBedrock

23 kwietnia 2015, 06:39

widzę że tak :-P

Avatar
Konto usunięte

24 kwietnia 2015, 17:25

@HamsterBedrock: filharmonia sie pisze

Avatar HamsterBedrock

24 kwietnia 2015, 18:44

nie bluźnij mi tu ortami!

Avatar pancerny366

12 maja 2015, 16:00

od poprawiania jest Grammar Nazi, a ja walczę z Grammar Nazi

Avatar Oxukb

27 kwietnia 2015, 20:27

Głupie ale rozbawi

Avatar
Konto usunięte

24 kwietnia 2015, 17:26

suchar roku ktory jest suchy zupelnie jak powietrze

Avatar cb1979

15 kwietnia 2015, 19:44

XDDDDDDDDD as sie sam zesrałem XDDDDDDDDDD

Avatar EMdaniel652

15 kwietnia 2015, 17:36

dobre :D :D:D:DD:D:D

Avatar
Konto usunięte

14 kwietnia 2015, 19:26

hahaha nieśmieszne

Avatar Sonic159

14 kwietnia 2015, 18:38

Haha niezle

Avatar NikolaSweet

13 kwietnia 2015, 21:06

Niezłe

Avatar Rafcio3325

13 kwietnia 2015, 07:07

mocne

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Przywozi Mosze swoją słusznych rozmiarów małżonkę do gabinetu liposukcji i pyta:
- Możecie mojej Sarze zrobić figurę, jak u Helgi Lovekaty?
- Oczywiście! Rabat 50%, całkowicie bezpiecznie i absolutnie bezboleśnie!
- To ile po zniżce?
- Sto tysięcy dolarów.
- I to nazywacie ''absolutnie bezboleśnie"?!

Zobacz cały dowcip

Ponoć po wojnie popularna była mniej więcej taka konwersacja:
A: Skąd jesteś?
B: Mieszkam we Wrocławiu
A: O fajnie, ja też ze Lwowa

Zobacz cały dowcip

Ojciec namawia syna do poślubienia bogatej dziewczyny.
- Tato przecież ona jest prawie ślepa!
- Dzięki temu będzie łatwo Ci przed nią ukryć wiele rzeczy.
- Jest prawie głucha.
- Chociaż nie będzie podsłuchiwać twoich rozmów telefonicznych.
- Ona kuleje.
- Nie będzie Cię szukać po restauracjach
- Jest garbata.
- Synu, bądź wyrozumiały, jedną wadę to ona może mieć.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

W hurtowni drewna:
- To bardzo duże zamówienie panie Noe, jak pan zamierza je opłacić?
- Proszę się nie martwić, szef zapłaci przelewem.

Zobacz cały dowcip

- Podobno Janek zginął w pożarze leśniczówki?
- Zawsze chciał być zapalonym myśliwym.

Zobacz cały dowcip