- Skarbie pójdziesz ze mną na siłownię?
- Mówisz, że jestem gruba?
- No dobra, jak nie chcesz…
- I do tego leniwa?
- Uspokój się Kochanie.
- Uważasz, że jestem histeryczką?
- Wiesz, że nie o to chodzi.
- Teraz, że przeinaczam prawdę?
- Nie, nie musisz ze mną nigdzie iść!
- Tak??? A dlaczego Ci tak zależy, żeby iść samemu?!
Wędkarz nad brzegiem jeziora łowi ryby, a obok siedzi jego żona. On zarzuca wędkę i po chwili wyciąga buta. Zarzuca ponownie i wyciąga czajnik. Zaraz potem łowi młynek do kawy, radio, telewizor, fotel...
Żona na to:
- Cholera, Bogdan, tam chyba ktoś mieszka...
Dlaczego cementu nie ma w pracy?
- Bo go wylali.
Zajęcia z savoir-vivre. Prowadzi je kobieta, wśród uczestników sami panowie. Pani zadaje pytanie:
- Jesteście na przyjęciu lub w restauracji. Musicie udać się w pewne miejsce. Jak usprawiedliwicie przed swoją towarzyszką swą chwilową nieobecność?
- Idę się wysikać - padła propozycja z sali.
- No niestety - odparła prowadząca. - Słowo "wysikać" może zostać uznane za prostackie i grubiańskie.
- Przepraszam, ale muszę udać się do ubikacji - zgłosił się inny uczestnik.
- No cóż - prowadząca na to. - Mówienie o ubikacji przy jedzeniu trudno zaliczyć do kanonów kultury. Może jakieś inne pomysły?
- Pani wybaczy - na to kolejny uczestnik. - Ale muszę udać się uścisnąć kogoś, kogo mam nadzieję przedstawić pani po kolacji.
*Kobieta dzwoni do mechanika*
- Dzień dobry. Chciałam się umówić na przegląd auta.
- Dobrze, ale jaki to samochód?
- Mój.
- A marka?
- A Marek ma swoje.
Pewien facet poszedł do psychiatry, ponieważ twierdził, że jest myszą.
Po kilku miesiącach, w ramach wdzięczności, przyszedł zadowolony do lekarza z butelką koniaku.
- Panie doktorze, jestem już w 100% zdrowy, dziękuję panu!
- Nie ma za co, przecież to moja praca - odparł lekarz.
Po jakimś czasie, ten sam facet przychodzi na wizytę kontrolną. Z przerażeniem w głosie mówi do lekarza:
- Panie doktorze, widziałem kota!
- No tak, ale to przecież nic takiego. W końcu wie pan już, że nie jest pan myszą.
- Dobrze, ale czy kot wie?
Ciemna, deszczowa noc listopadowa. Do pubu na wsi w Anglii wchodzi dwóch dżentelmenów. Jeden pyta barmana:
- Czy w tej wsi jest duży czarny pies z białą obrożą?
- Nie
- A może w tej wsi jest duży czarny kot z białą obrożą?
- Nie
Pytający mówi do kolegi:
- Wiesz co John, chyba jednak przejechaliśmy pastora
Komentarze
Odśwież6 lipca 2018, 17:34
to było na polish sosage
Odpisz
20 lutego 2016, 13:40
No to przypał
Odpisz
3 sierpnia 2015, 14:11
...
Odpisz
27 lipca 2015, 17:20
@pokemon3: tam akurat dobrał mi się do kompka brat i to napisał kiedy u lekarza byłam.>:(
Odpisz
27 marca 2015, 20:27
Prawie jak moja dziewczyna! A nie, czekajcie... :C
Odpisz
12 lipca 2015, 20:32
@kajko: Forever Alone
Odpisz
8 kwietnia 2015, 19:52
dobry zart :D:D:D:D:D:D
Odpisz
8 kwietnia 2015, 18:03
to ostatnie najlepsze!Ja gdybym miał taką sytuację,to bym powiedział prawdę...
Odpisz
7 kwietnia 2015, 17:55
Heh... (głupia picz...)
Odpisz
6 kwietnia 2015, 09:47
hmm... zupełnie jakbym słyszał moją dziewczynę...
Odpisz
3 kwietnia 2015, 17:07
Dobre...... xD
Odpisz
26 marca 2015, 20:15
Xd
Odpisz
26 marca 2015, 20:15
ojejku sory xD
Odpisz
27 marca 2015, 18:42
wiesz, że komentarze można edytować, prawda?
Odpisz
28 marca 2015, 13:56
@Cyan_Blue: Wiem ale juz trudno
Odpisz
29 marca 2015, 08:52
OMG xD
Odpisz
27 marca 2015, 15:46
"fak lodżik"
Odpisz
26 marca 2015, 12:37
Troche lol.......
Odpisz