Prezes wszystkich prezesów wsiada do swojej limuzyny, a tam jego kierowca jakiś taki zamyślony.
- A coś ty, Jacuś, taki markotny? - zainteresował się prezes, bo to ludzki pan.
- Bo tak sobie myślę... - smętnie zawiesił głos pan Jacuś.
- O czym tu myśleć? - dopytuje prezes. - Zarabiasz tyle, co premier. Trzy mieszkania w Warszawie, wiceprezesem naszej firmy jesteś, radnym, kasy jak lodu, wakacje w rządowych ośrodkach, no to czym tu się martwić?
- Bo tak sobie myślę, panie prezesie, że zdałoby się nam nająć kierowcę.
Jak się nazywa rozmowa wędkarzy?
Pogawędka.
Lasem idzie brudny, hałaśliwie i chamsko zachowujący się dzik. Po drodze depcze wszystkie kwiatki, kopie napotkane zwierzęta. Wreszcie trafił na polankę. Na środku polanki stoi ładniutki, czyściutki domek. Dzik wchodzi na werandę, racicami bezczelnie wali w drzwi. Otwiera mu Mama Kubusia Puchatka. Dzik na to zacharczał:
- Jest Kubuś?
- Nie ma. Ale może coś mu przekazać?
- To proszę mu powiedzieć, że prosiaczek wyszedł z wojska...
Samoloty MiG-25 do poprawnego działania wymagały spirytusu etanolowego. Stosowano go w instalacjach antyoblodzeniowych; samoloty służyły przede wszystkim na dalekiej północy, w rejonach z reguły mroźnych. Nieoficjalnie samolot zwano "spirytowozem".
Oczywiście, w każdej bazie lotniczej plagą były "ubytki technologiczne" spirytusu z instalacji. Jednakże gdzieś w centrali zauważono, że jedna z baz zaczęła zamawiać znacznie mniejsze ilości spirytusu niż niegdyś. Postanowiono sprawdzić, co się dzieje. Do bazy oddelegowano zaufanego funkcjonariusza jako prostego mechanika. Po jakimś czasie nadchodzi raport:
"Codziennie rano zastępca dowódcy bazy ds. logistycznych osobiście przychodzi do magazynu materiałowego. Dopiero wtedy może rozpocząć się wydawanie spirytusu mechanikom obsługującym MiG-i-25. Oficer osobiście otwiera każdą bańkę ze spirytusem, na oczach mechaników wlewa do niej szklankę benzyny i dopiero można spiryt odebrać".
- Boisz się sztucznej inteligencji?
- Bardziej się boję prawdziwej głupoty.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.
Został Jasiu wezwany do sądu za rozwalenie domu sąsiadowi.
Sąd pyta sąsiada:
- Co się stało?
- Jasiu rozwalił mi chałupę.
- Nie, to nie prawda. - mówi Jasiu.
- No dobrze, co masz na swoją obronę Jasiu?
- Czołg w stodole.
Komentarze
Odśwież23 kwietnia 2019, 07:05
brawka
Odpisz