Golenie głowy na łyso wymyśliły...

Golenie głowy na łyso wymyśliły feministki w epoce kamienia łupanego, by nie było za co zaciągnąć je do pieczary.

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar jakitygrys

22 listopada 2021, 01:58

za łonowe... a sa jeszcze ręce i nogi, no nie?

Avatar BetonowyMur

14 sierpnia 2018, 23:51

Zostawały łonowe

Avatar darcus

15 sierpnia 2018, 07:53

@BetonowyMur: Albo pod pachami.

Avatar PozajmowaliNajlepszeNicki

Edytowano - 15 sierpnia 2018, 21:00

@BetonowyMur: Wyobrażacie sobie ciągnięcie kogoś za włosy łonowe albo pod pachami? Bo ja nie

Avatar loginloginlogin

15 sierpnia 2018, 21:04

@PozajmowaliNajlepszeNicki: Jesli sa wystarczajaco dlugie to czemu nie xD

Avatar darcus

15 sierpnia 2018, 22:28

@PozajmowaliNajlepszeNicki: Wiesz, widywałem ludzi którzy sobie z nich zaplatali warkocze...

Avatar BetonowyMur

16 sierpnia 2018, 00:19

@darcus: Co...

Avatar darcus

16 sierpnia 2018, 00:25

@BetonowyMur: To jest seksi <3

Avatar Verneo

16 sierpnia 2018, 14:38

@darcus: Darcus wracaj do domu, jesteś pijany

Avatar darcus

16 sierpnia 2018, 21:10

@Verneo: Najarany*
Alkohol to paskudztwo. Tylko zioło.

Avatar Grzechoooo

26 sierpnia 2018, 14:56

@darcus: Pytam się znowu. Co zrobiłeś z prawdziwym Darcusem?

Avatar darcus

26 sierpnia 2018, 14:58

@Grzechoooo: Odpowiedź się nie zmieniła.

Avatar Polalak

28 sierpnia 2018, 22:08

@Grzechoooo: po kilku latach na jeja u użytkownika może pojawić się choroba animesec

Avatar darcus

29 sierpnia 2018, 01:55

@Polalak: Wypraszam sobie!

Avatar PozajmowaliNajlepszeNicki

29 sierpnia 2018, 11:25

@Polalak: Ta wasza poje**na dyskusja mnie rozwala XDD Leżę

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

- Wstawaj! Do szkoły!
- Ale mnie tam nienawidzą...
- To po co tyle zadajesz?!

Zobacz cały dowcip

Premier Miller odwiedza wzorowe gospodarstwo rolne. Gdy znalazł się w chlewni, pośród stada dorodnych świń, towarzyszący grupie oficjeli fotoreporterzy natychmiast strzelają fotki. Na to Miller:
- Żeby mi tam nie było jakiegoś głupiego podpisu pod zdjęciem! Typu "Miller i świnie" czy coś takiego.
- Ależ skąd panie Premierze! - odpowiadają reporterzy. Wszystko będzie cacy.
Nazajutrz ukazuje się gazeta ze zdjęciem Millera wśród świn, podpis:
"Miller (drugi od lewej)".

Zobacz cały dowcip

- Jaka jest różnica między automatem telefonicznym a wyborami?
- W automacie najpierw płacisz, a potem wybierasz, a przy wyborach najpierw wybierasz, a płacisz później!

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.

Zobacz cały dowcip

Widziałem dwóch walczących niewidomych. Krzyknąłem:
- Stawiam stówę na tego z nożem!
Rozbiegli się.

Zobacz cały dowcip