- Gratulujemy urodzenia syna - przeczytał Stirlitz zaszyfrowaną depeszę.
Rozczulił się. Przecież już siedem lat mija, jak opuścił ojczyznę...
Jeśli mężczyzna chce mieć 100% gwarancji, że jego żona nie będzie głupio gadać, musi zrobić jedno...
Ożenić się z niemową!
- Mamo, a wiesz, że Łukasz tak się dogadał z rodzicami, że płacą mu za naukę? Np. za piątkę dostaje 10zł, za szóstkę 20zł, za czwórkę 5zł... Ale już za dwóję odejmują mu 5zł, za pałę 10zł.
- No i ile już Łukasz tak zarobił?
- W tej chwili dorabia w myjni w weekendy, żeby długi rodzicom spłacić...
Klientka w chińskiej restauracji pyta kelnerkę:
- Co pani dziś poleca? Kurczaka orientalnego czy Kaczkę w sosie słodko-kwaśnym?
- Aaa... Jeden pies.
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Czym różni się upadek z ósmego piętra od upadku z parteru?
Przy upadku z ósmego piętra słychać:
Aaaaaaaaaaaaaaa ŁUP
A przy upadku z parteru:
ŁUP aaaaaaaaaaaa
Komentarze
Odśwież9 czerwca 2018, 11:27
a w piekle kto jest niby na górze?
Odpisz
27 grudnia 2016, 01:20
#jestemSąsiademZGóry
Odpisz
15 grudnia 2016, 07:46
Moi kiedyś około północy puszczali jakieś dziwne pieśni, takie wręcz pogrzebowe ._. Na tyle cicho, żeby nikogo nie obudzić, ale na tyle głośno, abym ja będąca tuż pod nimi to słyszała. Muzyczka fajna, ale trochę, um... 'niespodziewane' to było.
Odpisz
15 grudnia 2016, 14:42
A moi w środku nocy robią sobie imprezkę i puszczają muzykę najgłośniej jak się da.
Odpisz
15 grudnia 2016, 14:47
@ewelkapl: Na szczęście mieszkam na wsi i moi sąsiedzi mają tylko krowy xD
Odpisz
15 grudnia 2016, 16:19
@ewelkapl: Ej, ale to już można zgłosić jako przerywanie ciszy nocnej.
Ogólnie to pozdrawiam, moi sąsiedzi (tyle, że nie z góry) obecnie remont mają. Nawet teraz gdy to piszę słyszę uderzenia młotkiem i wiertarki. I tak już parę dni. I się nie zapowiada, że szybko przestaną.
Odpisz
15 grudnia 2016, 18:19
Cisza nocna nie istnieje, możesz zgłosić zakłócanie spokoju nawet w dzień.
Odpisz
Edytowano - 18 grudnia 2016, 12:18
Pare dni? Meeeega zazdro. U mnie wiercą, walą, i wszystko inne co tylko się da, od chyba pół roku, i w "głębokim" poważaniu mają niedziele, święta i kur*a dni wolne. 😩
Odpisz
16 grudnia 2016, 19:21
Potwierdzam, jako że jestem przysłańcem dżizasa i byłem w raju, natomiast piekło ma to do siebię że jest ostre. tzw. zajebiste.
Odpisz
16 grudnia 2016, 13:08
haha zajebiste ;d
Odpisz
16 grudnia 2016, 11:13
Fajnie pasuje do dowcipu niżej.
Odpisz
16 grudnia 2016, 07:09
Do nas kiedyś od 2 w nocy zapukała policja, bo ktoś nas poje**ł, że za głośno muzyka gra, a my wszyscy już spaliśmy
Odpisz