Mały chłopiec bawił się piłką na ulicy. W pewnym momencie kopnął piłkę tak niefortunnie, że wybił okno w jednym z mieszkań. Kobieta, która tam mieszkała to zobaczyła, a chłopiec uciekł. Ale po jakimś czasie zapragnął odzyskać piłkę. Zapukał do drzwi, kobieta mu otworzyła, a młody mówi:
- Za kilka minut mój ojciec przyjdzie wymienić pani szybę.
I rzeczywiście, po chwili przychodzi facet z szybą i narzędziami, kobieta oddaje chłopcu piłkę, ten zmyka. Facet wymienia szybę i mówi:
- 1000 rubli się należy.
- To pan nie jest ojcem tego dzieciaka?!
- To pani nie jest jego matką?!
Ostatnio wypróbowałem tę słynną i prostą dietę "jedz połowę".
Nie polecam.
Nie dość że nic nie schudłem, to jeszcze wydałem dwa razy więcej na jedzenie.
Niedźwiedź ogłosił w lesie, że każde zwierzę ma mu na jutro przynieść jakieś mięso, bo jest głodny.
- A kto nie przyniesie, tego wychłostam moim kutasem! - zagroził.
Na drugi dzień wszystkie zwierzęta schodzą się do niedźwiedzia i przynoszą mięso, ale zając, jako że upolować nic nie potrafił, to przyniósł niedźwiedziowi to co sam je - marchewkę. Na to niedźwiedź rzuca zająca na ziemię, wyciąga sporych rozmiarów knagę i zaczyna okładać nią biednego zająca po plecach. A ten płacze, krzyczy, piszczy i... nagle zaczyna się śmiać.
- I z czego się, ku*wa, śmiejesz?! - ryczy niedźwiedź.
- Bo jeż ci jabłko niesie!
Uwielbiam trzy rzeczy: jeść dzieci i nie używać przecinków.
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Podczas prac wykopaliskowych grupa doświadczonych archeologów odkopała grupę mniej doświadczonych archeologów.
Komentarze
Odśwież18 grudnia 2016, 22:53
"wierzę że jestem ateistą"
Odpisz
18 grudnia 2016, 22:56
@Sebzer: Co w tym dziwnego?
Odpisz
18 grudnia 2016, 22:58
@lulul: *wierzę*-ateista nie wierzy.
Odpisz
18 grudnia 2016, 23:45
@Sebzer: Nie wierzy w boga, a co ma bóg do wierzenia w tematy niezwiązane , religią?
Odpisz
19 grudnia 2016, 21:11
@lulul: Ateista nie wierzy, ateista wie
/b
Odpisz
19 grudnia 2016, 22:14
XD
Odpisz
11 września 2017, 18:56
@lulul: Idealny ateista nie istnieje, w nic nie wierzy, boga, znajomych i siebie
Odpisz
Edytowano - 12 września 2017, 09:05
@ZeeKo: ateista to człowiek odrzucający wszelkie bóstwa
mylisz ateizm z nihilizmem
Odpisz
12 września 2017, 11:01
Mi tak ksiądz powiedział
Odpisz
12 września 2017, 11:02
@ZeeKo: xD
Odpisz
12 września 2017, 12:53
Odpisz
12 września 2017, 20:24
@ZeeKo: co
Odpisz
18 października 2017, 18:49
@ZeeKo: Ksiądz jak to ksiądz. Kłamał.
Odpisz
9 stycznia 2017, 16:27
Napisałbym "acha", ale nie chcę zistać zminusowany...
Odpisz
18 grudnia 2016, 23:45
pozdro z sufitu XD
Odpisz
27 grudnia 2016, 01:17
pozdro z działu obrazków
Odpisz
18 grudnia 2016, 17:48
słaby żart
Odpisz
18 grudnia 2016, 19:22
@shadowear: Nie zgadzam się z Twoją opinią.
Odpisz
Edytowano - 18 grudnia 2016, 20:59
@damian2500: * Nie zgadzam się z opinią wyrażoną przez użytkownika "shadowear" W niedzielę dnia 18 grudnia roku 2016 na stronie jeja.pl
(Czytelny podpis, data urodzenia, Imię Matki, ojca, siostry, babci, psa, kota)
Odpisz
20 grudnia 2016, 17:25
@polak922: ...i kochanki)
Odpisz
18 października 2017, 18:51
@damian2500:
Popieram opinie użytkownika damian2500
Odpisz
18 grudnia 2016, 11:59
Taki paradoks że aż głowa boli.
Odpisz