Gość dzwoni do serwisu...

Gość dzwoni do serwisu komputerowego:
- Dzień dobry. Mam taki problem: mój komputer wolno pracuje i wydobywa się z niego biały dym. Czy to znaczy, że się zepsuł?
- Nie, to znaczy, że wybrali nowego papieża!

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar
Konto usunięte

20 września 2017, 11:40

Jej 😢

Avatar Jawer

Edytowano - 23 grudnia 2016, 10:31

Wow.
Tylko 1 dowcip w nowych.
Zawsze jest 0, 2 albo 3 dziennie.

Avatar Miguelp

24 grudnia 2016, 10:02

@Jawer: wracaja dawne mroczne czasy

Avatar UkrytyKrytyk

23 grudnia 2016, 11:38

Ocena: 3/10

Avatar AnonymousShibe

23 grudnia 2016, 19:59

@UkrytyKrytyk: Ciekawostka: na Jeja można oceniać tylko w skali 1-5

Avatar lulul

23 grudnia 2016, 20:00

@AnonymousShibe: Czemu niby?

Avatar AnonymousShibe

23 grudnia 2016, 20:04

@lulul: Bo takie som oceny

Avatar Miguelp

24 grudnia 2016, 10:01

@AnonymousShibe: ale sa polowki

Avatar AnonymousShibe

24 grudnia 2016, 10:39

@Miguelp: Nope, tylko średnia może być nierówna

Avatar Miguelp

24 grudnia 2016, 10:59

@AnonymousShibe: na kompie mozna dawac polowki

Avatar AnonymousShibe

24 grudnia 2016, 11:00

@Miguelp: *apkowy bul dupy*

Avatar Miguelp

24 grudnia 2016, 11:02

@AnonymousShibe: ja tez apka ale czasem z kompa cos zrobie

Avatar lulul

24 grudnia 2016, 11:53

@AnonymousShibe: W komentarzach można dawać w jakiej skali się chce, np. Ja oceniam 326/582

Avatar NighteraDragonFuryPL

23 grudnia 2016, 09:36

przesłuchajcie sobie muzykę El Mudo - Macaron Chacaron xddd tylko to chciałam napisać

Avatar
Krzakoslaw

19 października 2018, 15:04

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Do mężczyzny w więzieniu pisze matka:
- Synku, tak ciężko mi bez ciebie. Ogród nieprzekopany, ziemniaki nieposadzone. Muszę wszystko robić sama.
Syn wysyła jej list:
- Mamo, nie kop w ogrodzie, bo znajdziesz coś za co wsadzą ciebie i mnie przedłużą wyrok.
Po otrzymaniu listu przez kobietę do jej domu przyjeżdża policja i postanawia przeszukać ogród.
Syn ponownie wysyła list do matki:
- Mamo, zrobiłem co mogłem, ziemniaki musisz posadzić sama.

Zobacz cały dowcip

Lato, popołudnie, mąż mówi do żony:
- Może pójdziemy do łóżka?
- Ale Jasiu jeszcze nie śpi, jak mu wytłumaczysz, że tak wcześnie do łóżka idziemy? A jak coś usłyszy?
- Ja to załatwię - mówi mąż i idzie do Jasia.
- Jasiu, stań w oknie i licz ubranych na czarno ludzi. Za każdego dostaniesz ode mnie złotówkę.
Jasiu idzie do okna, rodzice do łóżka. Jasiu liczy:
- Złoty... dwa... trzy... oj, ojcu by taniej prostytutka wyszła, procesja pogrzebowa idzie...

Zobacz cały dowcip

- Jak często spożywa pan alkohol?
- Więcej niż raz w tygodniu.
- A konkretnie?
- Siedem.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?

Bronisław.

Zobacz cały dowcip

Żona dzwoni do męża:
- Gdzie jesteś?
- W pracy.
- Tak, przecież słyszę w tle te pijackie rozmowy.
- Kiedy ty kur*a zrozumiesz, że jestem barmanem?!

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip