- Tato, czy wszystkie bajki...

- Tato, czy wszystkie bajki zaczynają się od "Dawno, dawno temu..."?
- Nie. Niektóre zaczynają się od "Gdy wygram wybory..."

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar
Sourcream

12 listopada 2016, 19:20

Ewentualnie: Gdy wygram w lotka...

Avatar benben7

5 listopada 2016, 13:32

niektóre od "za górami,za lasami..."

Avatar czarekdoge100

10 listopada 2016, 09:18

@benben7: "Żył sobie taki debil jak ty..."

Avatar Ashley12c

11 listopada 2016, 17:35

@czarekdoge100: "Debil wiódł spokojne życie wśród debili aż NAGLE spotkał mądrego człowieka. Mądry człowiek próbował nauczyć debila jak postępować w życiu i nie robić głupstw, niestety debil go nie słuchał i szybko zrobił głupstwo i umarł"
Wiem, słabe :Y

Avatar Davido

11 listopada 2016, 17:36

@Ashley12c: ,,Ale był takim debilem, że się zreinkarnowau i zabił mądrego...

Avatar Ashley12c

11 listopada 2016, 17:46

@Davido: "Lecz gromada mądrych postanowiła napaść debila, a ich broń to... MATEMATYKA W PIGUŁCE! Debil postanowił się poddać i trafił do szkoły. Po roku nauki profesorki i profesorzy nie wytrzymali i postanowili go zamordować, debil jednak popełnił samobójstwo wcześniej ale, dla pewności mądry człek dźgał go nożami 10 godzin. Potem odbył się pogrzeb."

Avatar Davido

11 listopada 2016, 17:47

@Ashley12c: ,,Który przez debilną aurę Debila spowodował, że wszyscy na pogrzebie zdebilnieli"

Avatar Ashley12c

11 listopada 2016, 17:49

@Davido: "I żyli długo i debilnie. FIN"

Avatar Davido

11 listopada 2016, 17:49

@Ashley12c: ,,LANDIA"

Avatar Ashley12c

11 listopada 2016, 17:50

@Davido: ^^

Avatar Davido

11 listopada 2016, 17:56

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Przychodzi gość do prawnika:
- Mój sąsiad jest mi winien 5.000 baksów i nie oddaje. Mogę jakoś wysądzić od niego te pieniądze?
- Tak, ale będzie potrzebny jakiś pisemny dowód. Ma pan takowy?
- Nie, na gębę pożyczył.
- To niech pan napisze do niego wezwanie do zapłaty 10.000 baksów.
- Ale on mi jest winien tylko 5.000.
- I pewnie tak właśnie odpowie. I to będzie dowód.

Zobacz cały dowcip

Rozmowa w szpitalu:
- Naprawdę będzie mnie operował student? A jak mu się nie uda?
- To, niestety, nie zda...

Zobacz cały dowcip

Facet pyta żony
- Dlaczego wzięłaś ze mną ślub?
- Bo jesteś zabawny.
- A myślałem, że to dlatego, że jestem dobry w łóżku...
- Widzisz, jesteś zabawny.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!

Zobacz cały dowcip

Trzech chłopców przechwala się czyj wujek jest lepszy.
Pierwszy mówi:
- Mój wujek jest biskupem i każdy mówi Wasza Ekscelencjo!
Na to drugi:
- A mój jest kardynałem i każdy mówi Wasza Eminencjo!
A trzeci chłopiec mówi:
- Mój waży 200 kilo i każdy mówi: O Boże!

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip