Teściowa. Dowcipy o teściowej

Facetowi zmarła teściowa miała pogrzeb dziś o 10, ale nagle do pracy przychodzi facet, a do niego szef:
- A ty nie na pogrzebie? Przecież ci teściowa umarła.
- Ale szefie ja zawsze mówię tak "najpierw obowiązki a potem uciecha".

Oceń:

Rozmowa telefoniczna dwóch kolegów stolarzy:
- Cześć, co robisz?
- Krzesło dla teściowej.
- A dużo Ci jeszcze zostało do zrobienia? Może na flaszkę wpadniesz?
- Ok. Nie ma problemu. Podłączę tylko przewody i jestem...

Oceń:

Dzwoni zięć do teściowej:
- Mamo, dostałem pracę!
- Gratuluję! Jaką?
- Zostałem komornikiem.
- Co?!
- Mama już wie dlaczego dzwonię?

Oceń:

Kowalski pyta szefa:
- Da mi szef urlop? Teściowa przyjeżdża.
- Nie ma mowy.
- Wiedziałem, że z szefa dobry człowiek.

Oceń:

Cmentarz. Pogrzeb. Grabarze niosą trumnę bokiem.
Jeden z żałobników pyta:
- Czyja to jest teściowa?
Na co grabarz:
- Tego tu obok Zenka, co niesie.
- No dobrze, a dlaczego niesiecie trumnę bokiem?
- Bo jak niesiemy ją na plecach, to chrapie.

Oceń:

Teściowa pierwszy raz widzi wnuka:
- Nic a nic niepodobny do mojego syna!
Synowa zadziera sukienkę:
- Mamo, to jest pizda, a nie ksero!

Oceń:

- Słuchaj stary, dzięki teściowej przestałem pić!
- Niemożliwe! Jak cię namówiła?
- Jak za dużo wypiłem, to widziałem ją potrójnie.

Oceń:

- Synku, przynieś babci krem do ust.
- Tato, ale który?
- Ten z napisem "Kropelka"...

Oceń:

Przychodzi chłop na policję i mówi:
- Chciałbym zgłosić zaginięcie teściowej.
Policjant się pyta:
- Od kiedy teściowej nie ma?
- Od miesiąca.
- To czemu pan przyszedł dopiero teraz?
- Bo ja w ten cud nie mogę w dalszym ciągu uwierzyć!

Oceń:

Kolega w barze do drugiego:
- Ostatnio moją teściową w lesie pogryzły żmije.
- O ludzie to straszne!!!
- Tak, strasznie się wiły przed śmiercią.

Oceń:

Dwaj szwagrowie postanowili kupić swojej teściowej złote kolczyki. Aby się umocnić w tej decyzji, poszli do baru. Po kilku kolejkach jeden z nich mówi:
- Wiesz co, na złote kolczyki to już nie wystarczy kasy. W tym roku kupimy jej srebrne...
Minęło kilka godzin.
- Wiesz co, na srebrne kolczyki też już nie starczy, ale mam pomysł. W tym roku przekłujemy jej tylko uszy...

Oceń:

Chłop pyta innego:
- Wiesz, czym karze się za bigamię?
- Nie.
- Dwoma teściowymi.

Oceń:

Wyróżniona gra

A może dowcipy na email?

Dodaj dowcip Poczekalnia (146)

Dowcipy w tej kategorii

Kategorie

Losowe dowcipy

Polecane dowcipy

Rozmawiają dwie kobiety.
- Sandra wyobraź sobie, Janusz mi się oświadczył.
- No tak, kiedy dałam mu kosza przed tygodniem, groził mi, że zrobi sobie krzywdę.

Zobacz cały dowcip

Na ulicy spotyka się dwóch znajomych:
- Dzisiaj jestem wyjątkowo zmęczony, a zamiast odpocząć, będę musiał wbić się w garnitur i iść do jakichś kretynów, bo żona przyjęła zaproszenie na wieczór!
- Ta, wiem, to my was zaprosiliśmy...

Zobacz cały dowcip

Idzie facet ze strzelbą w jednej i małym pudełeczkiem w drugiej ręce. Spotyka go kolega:
- No cześć. Gdzie idziesz?
- Do teściowej na urodziny. Kolczyki jej kupiłem.
- A strzelba po co?
- Jak to? A dziurki w uszach czym zrobić?

Zobacz cały dowcip

Popularne kawały

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Jaś, pyta się ojca.
- Tatusiu, jak powstali ludzie?
- Zostali stworzeni przez Boga.
- A mamusia mówiła że ewoluowali od małp.
- Mamusia mówiła o swojej stronie rodziny.

Zobacz cały dowcip

Mąż z żoną baraszkują w sypialni. Zabierają się do tego bez pośpiechu, powoli budując romantyczny nastrój. Nagle zza ściany słyszą wkurzonego sąsiada:
- Co to ma być? Ruszać się, ślimaki jedne!
Trochę speszeni odsuwają się od siebie i z niepokojem patrzą dookoła, a zza ściany znowu:
- Jesteś facet czy pedał? No bierz ją! Bierz ją ku**a!
Żona na to:
- Ten stary zbok chyba nas podgląda. Zobacz czy ściana nie jest dziurawa.
I zaczyna się szukanie dziury w całym, ale na nic - mur jest solidny i szczelny niczym Durex Extra Safe.
Nadal zaniepokojeni, atmosfera jest już mocno zepsuta, ale w końcu inne uczucia biorą górę i para znów zaczyna się obściskiwać. A zza ściany znowu:
- No szybciej! Tyle kasy na was poszło, ciamajdy!
Żona od razu:
- O czym on gada? Ten psychol chyba podłożył nam tutaj kamerę!
I zaczyna się zaglądanie w każdy kąt, przestawianie mebli i panika, chcą już dzwonić na policję, kiedy nagle mąż łapie się za głowę.
- Nie dzwoń. Rany boskie, debil ze mnie, nie dzwoń! Mecz! Kompletnie zapomniałem!

Zobacz cały dowcip