Pewne małżeństwo miało pięciu synów. Czwórka z nich była wysokimi blondynami, tylko najmłodszy był niski i miał czarne włosy. Gdy nadszedł czas na ojca, ten, leżąc na łożu śmierci, pyta swojej żony:
- Czy na pewno nasz najmłodszy syn jest moim synem?
- Oczywiście, kochanie - odpowiedziała żona.
Wtedy mężczyzna zmarł w spokoju. Chwilę potem żona pomyślała:
- Dobrze, że nie zapytał o pozostałych czterech...
Blondynka dzwoni na komisariat i mówi:
- Panie władzo, ukradli mi kierownicę, pedał gazu i hamulec.
Minęło parę minut...
Blondynka znowu dzwoni i mówi:
- Fałszywy alarm, usiadłam z tyłu.
- Kochanie, powiedz mi coś, żebym się poczuła taka bardziej kobieca.
- Nie potrafisz parkować.
Jaś, pyta się ojca.
- Tatusiu, jak powstali ludzie?
- Zostali stworzeni przez Boga.
- A mamusia mówiła że ewoluowali od małp.
- Mamusia mówiła o swojej stronie rodziny.
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Rosjanin przyjeżdża do gułagu. Strażnik przyjmuje go i pyta:
- Według papierów dostałeś 50 lat, za co?
- Strażniku, powiedziałem, że Stalin jest kretynem.
- I za to dostałeś 50 lat?
No tak, 10 za obrazę Kremla, 10 za obrazę matki ojczyzny, 15 za obrazę Stalina i 15 za rozpowszechnianie tajemnicy państwowej.
Komentarze
Odśwież18 sierpnia 2016, 23:24
gubisz długopis- brak notatek- brak nauki- oblewasz egzaminy- ni masz roboty- jesteś leniwy- jesteś gruby i brzydki- brak żony- brak miłości- depresja- choroba- śmierć.
Odpisz
20 października 2016, 19:59
@DeMajkel: Trzeba uważać na długopisy, one mogą zabić.
Odpisz
21 października 2016, 08:32
@ewelkapl: ołówki też
Odpisz
22 października 2016, 18:27
@DeMajkel: gubisz długopis-śmierć
Odpisz
20 października 2016, 13:31
Życie to nie woda. Co najwyżej środowisko w którym może rozwijać się życie.
Odpisz
22 października 2016, 01:04
@GrzegorzKnap: Bez wody nie ma życia.
Odpisz
Edytowano - 18 sierpnia 2016, 20:54
Lód=/=zimno.
\________/
Odpisz
21 sierpnia 2016, 01:50
@Polski_Kisiel: Ekhę.
Lód może mieć 200°C. Wystarczy odpowiednie ciśnienie. Tym, którzy dali strzałki w dół, polecam nie spać w szkole.
Odpisz
21 sierpnia 2016, 03:03
@Polski_Kisiel: Wytłumacz mi, jak lód może mieć 200°, skoro przy 0° się topi?
Poza tym, gdy usłyszysz słowo "lód" to myślisz o cieple i lecie czy raczej zimnie i zimie?
Odpisz
Edytowano - 21 sierpnia 2016, 13:51
Ciśnienie. Przy ciśnieniu atmosferycznym się topi. Ale zwiększając ciśnienie, zwiększamy temperaturę topnienia.
Odpisz
21 sierpnia 2016, 13:53
@Polski_Kisiel: Co nie zmienia faktu, że lód jest zimny. Ogień też może być zimny, ale raczej kojarzymy go z gorącym, czyż nie?
Odpisz
21 sierpnia 2016, 19:15
No tak. Kojarzymy lód z zimnem, a ogień z gorącem. Jednak
Lód=/=zimno,
Ogień=/=gorąco.
Odpisz
20 października 2016, 08:47
@Polski_Kisiel: Jakim cudem wyszło ci te 200 °C? Woda ma punkt potrójny w temperaturze 0,01 °C. To najwyższa możliwa temperatura topnienia lodu przy dowolnym ciśnieniu.
Odpisz
26 października 2016, 23:14
@Polski_Kisiel: Jeśli już schodzicie na fizykę, to pamiętajcie, że w fizyce ogólnie nie ma takiego pojęcia jak "zimno". co najwyżej zerowe ciepło i jest ono tylko wtedy, gdy jest 0 Kelwinów (zero absolutne) nie pamiętam jakie były przeliczenia na stopnie Celsjusza, ale jest to mniej niż -200°C
Odpisz
Edytowano - 28 października 2016, 08:58
@PotasBizmut: -273,15°C chyba
Odpisz
18 sierpnia 2016, 17:10
Ok?
Odpisz