Idą Polak, Rusek i Niemiec przez las i nagle zatrzymał ich diabeł:
- Jeśli powiecie coś i przez 20 minut będzie słychać echo to was puszcze.
Pierwszy był Niemiec:
- Heil Hitler! - Głos rozchodził się przez 5 minut.
Następny był Rusek:
- Zdrastwujcie! - Głos rozchodził się 10 minut.
Ostatni był Polak:
- Wódkę dają! "Gdzie!?" rozchodziło się 2 godziny.
98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada:
- Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letnią narzeczoną. Jest w ciąży i wkrótce będziemy mieć syna.
Doktor myśli chwilę i mówi:
- Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewną historię: Pewien myśliwy, który nigdy nie zapominał o sezonie myśliwskim, wyszedł raz z domu w takim pośpiechu, że zamiast strzelby wziął ze sobą parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedźwiedź. Myśliwy wyciągnął parasol, wycelował w niedźwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem?
- Nie - odpowiada staruszek.
- Niedźwiedź padł martwy jak kłoda.
- Niemożliwe! - wykrzyknął staruszek. - Ktoś inny musiał strzelić z boku!
- I do tego punktu właśnie zmierzałem...
Czemu piromani podpalają budynki?
Bo lubią podgrzewać atmosferę.
Kłótnia między bratem i siostrą. Mama rozdziela rodzeństwo i mówi do syna:
- Jak ty możesz mówić, że ona jest głupia? Przeproś ją natychmiast i powiedz, że żałujesz!
- Dobrze, mamo - odpowiada brat, po czym zwraca się do siostry - Żałuję, że jesteś głupia.
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
Mąż dzwoni do żony i od razu zadaje pytanie:
- Kochanie, z czym była dzisiejsza zupa?
- Z sekretnym składnikiem - Odpowiada żona.
- To go wyjaw, bo lekarze nie wiedzą, co robić...
Jak nazywa się ochroniarz ochraniający celebrytów?
Bronisław.
Komentarze
Odśwież9 września 2015, 13:56
Minecraft007 to coś dużo masz tych ulubionych dowcipów 😕
Odpisz
18 stycznia 2017, 18:32
@KarmelciQ: ta emotka...
Odpisz
13 lutego 2017, 02:09
@Piotro165: ta data
Odpisz
13 lutego 2017, 07:47
@polandball1: ciii
Odpisz
Edytowano - 10 marca 2017, 17:58
@Piotro165: ciii bo się dowiedzą...
Odpisz
9 sierpnia 2017, 04:57
@TheMJawesome: HALO HALO CO TU SIĘ DZIEJE?
Odpisz
9 sierpnia 2017, 05:01
@DAVJD: Tak.
Odpisz
5 czerwca 2019, 17:05
@TheMJawesome: Zostanę archeologiem
Odpisz
5 czerwca 2019, 19:20
@staxom: zabiorę ci łopatę
Odpisz
7 czerwca 2019, 13:46
@Piotro165: Odbiorę ją
Odpisz
7 czerwca 2019, 14:47
@staxom: ale nie siłą
Odpisz
Edytowano - 7 czerwca 2019, 14:50
@Piotro165: No co ty. Pistoletem! (na wodę)
Odpisz
24 października 2019, 15:19
@staxom: a ja odbiorę ją tb i będziesz miał łopata przez łeb 😊
Odpisz
24 października 2019, 20:35
@x_aggie_x: tak
Odpisz
24 października 2019, 22:00
@Piotro165: witaj w drużynie "archeologia"
Odpisz
25 października 2019, 07:09
@staxom: witam w mój komentarz jest odkopywany
Odpisz
25 października 2019, 14:49
@Piotro165: i mój
Odpisz
13 kwietnia 2020, 13:40
@staxom: *odgłosy kopania
Odpisz
Edytowano - 21 kwietnia 2020, 00:26
*odgłosy łapania łopaty z ziemi*
Odpisz
5 marca 2023, 20:59
@staxom: *odgłosy myślenia*
Odpisz
22 października 2019, 20:19
stare ale git
Odpisz
18 września 2016, 10:33
no sory, ale Polak przegrał
Odpisz
15 stycznia 2017, 19:28
@iwos0warrior: najbliżej był Rusek :>
Odpisz
7 lutego 2017, 21:27
@Wladimir_Putin: XD
Odpisz
7 lipca 2016, 19:53
no nieżle ja ZROZUMIAŁAM A MÓJ BRAT NIE
Odpisz
1 lipca 2015, 18:21
Mój ulubiony dowcip ;p
Odpisz