Pewnego razu gdzieś na zapominanej wsie gdzie psy szczekają dupami, a prąd zawraca na liniach i gdzie słońce nie świeci, żyła sobie rodzinka - ojciec, matka i trzech synów. Żyli oni tylko dzięki swojej jedynej krowie.
Jednego ranka ojciec szedł jak co dzień do obory wydoić krowę. Wchodzi patrzy - na ścianach krew, flaki a na środku zamiast krowy leży kupa mięsa i kości. Załamany ojciec który stracił sens swojego życia (jak on teraz utrzyma rodzinę bez tej krowy) wziął sznur i powiesił się. Matka martwiła się co ojciec tak długo nie wraca to poszła do obory i po tym co zobaczyła pobiegła nad rzekę i się utopiła.
Następnie pierwszy syn wszedł do obory i zobaczywszy ojca i resztki z krowy zrobił to samo co matka, ale gdy już miał skakać do rzeki pojawiła się syrena i mówi do niego:
- Wyr*chaj mnie 20 razy to wszystko będzie jak dawniej....
Syn był cienias, pomyślał sobie "nie dam rady" i skoczył do wody. Następnie drugi syn poszedł do obory, potem nad rzekę i znowu wypłynęła syrena:
- Słuchaj będziesz się ze mną kochał 20 razy to ożywię Twoją mamę, Twojego tatę i wszystko będzie jak dawniej.
Syn pomyślał "a co tam spróbuje", nie udało mu się zaspokoić syreny i z rozpaczy rzucił się do rzeki.
I trzeci syn poszedł do obory, zobaczył ojca na sznurze, pobiegł nad rzekę i znowu wynurzyła się syrena:
- Słuchaj przelecisz mnie 20 razy to wskrzeszę twoich braci, Twoją matkę i Twojego ojca i wszystko będzie jak dawniej.
Na to trzeci syn:
- A mogę 30 razy?
- No tak
- A 40 razy?
- Pewnie...
- A 50 razy?
- Nom
- A 60 razy?
- Hmmm no tak...
- A nie pękniesz tak jak krówka?
Małego Abramka wywalili ze szkoły - żydowskiej oczywiście - za brak postępów w nauce i nieposłuszeństwo. Przenieśli do go innej szkoły - też żydowskiej. Po kilku miesiącach i z tej wyleciał z tych samych powodów. Do kolejnej - to samo. Po jakimś czasie w mieście nie zostało ani jednej żydowskiej szkoły, w której by już Abramka nie znali, został więc umieszczony w katolickiej.
Po tygodniu dyrektor szkoły wzywa tatę Abramka i oznajmia mu, jakim wspaniałym chłopcem jest Abramek - grzecznym, bystrym i w ogóle najlepszym uczniem w szkole.
Tata po powrocie do domu pyta zbaraniały Abramka:
- Abramek, co się z tobą stało? Mówią mi, że jesteś najlepszym uczniem, nie chuliganisz, no wzór cnót. CO ONI Z TOBĄ ZROBILI?
- Rozumiesz tato, pierwszego dnia taki pan w czarnym ubraniu zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym wisiał jakiś pan przybity do krzyża i powiedział:
- "Abramek, to jest Jezus Chrystus. On też był Żydem".
I wtedy zrozumiałem, że to nie przelewki.
- Tato - spytał Jasiu - czy tę budowę ogrodzili, żeby nikt nie widział, co tam robią?
- Nie, synku, żeby nikt nie widział, że tam nic nie robią...
Policjant w czasie patrolu przechodzi obok jeziorka i nagle zauważa topiące się dziecko, bez zastanowienia rzuca się i ratuje topielca.
Dzień później na komisariat przychodzi kobieta i pyta:
- Gdzie jest ten policjant który uratował mojego syna?
Przychodzi policjant i z miejsca mówi, że nie ma szczególnie za co dziękować, bo to jego obowiązek itp., aż nagle kobieta przerywa mu i mówi:
- GDZIE ZGUBIŁEŚ JEGO CZAPECZKĘ?!
- Boisz się sztucznej inteligencji?
- Bardziej się boję prawdziwej głupoty.
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Przychodzi do zegarmistrza rozżalony klient.
- Proszę Pana! Zegarek, który u pana kupiłem pół roku temu, już się popsuł i jest do wyrzucenia. A zapewniał mnie pan, że będzie mi służył przez całe życie.
- Zgadza się ale Pan wtedy bardzo źle wyglądał...
Komentarze
Odśwież31 marca 2020, 22:18
.
Odpisz
2 czerwca 2020, 23:18
@QWERTIOX: też tak sądzę
Odpisz
15 grudnia 2023, 09:55
@AdamL2: nie spodziewałem się hiszpańskiej inkwizycji
Odpisz