Spotykają się dwie sąsiadki:
- Jak się czuje pani mąż? Słyszałam, że był u lekarza?
- Tak, lekarz zalecił mu palić najwyżej pięć papierosów dziennie.
- I co, zastosował się do rady? Pali teraz mniej?
- Zastosował się, z tym że wcześniej w ogóle nie palił.
Ona i on siedzą blisko siebie na kanapie.
- Chcę panu zwrócić uwagę, że za godzinę wróci mój mąż...
- Przecież nie robię nic niestosownego.
- No właśnie, a czas leci...
Czwarta rano. Nawalony mąż wraca do domu.
- Brak mi słów! - krzyczy żona.
- I chwała Bogu!
Rozmawia dwóch kolegów:
- Moja żona nie ma żadnych zdolności.
- Moja gorzej, jest zdolna do wszystkiego...
Twórca kałasznikowa idzie do nieba. Zagaduje go Bóg:
- Czy zrobiłeś kiedyś coś złego?
- Broń boże!
Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.
ZOSIA ONIEMIAŁA.
- Boisz się sztucznej inteligencji?
- Bardziej się boję prawdziwej głupoty.
Komentarze
Odśwież10 stycznia 2022, 02:39
Nie zastosował, tylko dostosował.
Odpisz
2 lipca 2021, 10:46
Na jaką niby chorobę palenie pomaga?
Odpisz
2 lipca 2021, 17:21
@Cziszczus: Na jaskrę palenie maryhy pomaga.
Odpisz
24 grudnia 2021, 11:21
@Cziszczus: nie pomaga na żadną chłop widocznie miał tak zniszczone płuca że lekarz uważał że pali co najmniej paczkę dziennie
Odpisz
30 grudnia 2021, 18:33
@Matiozowiec: Jest lecznicza marihuana, która leczy jakąś tam chorobę ale nie pamiętam jaką
Odpisz
30 grudnia 2021, 18:35
@Patryk27: ale tu była mowa o papierosach zatem nie czaje co ma fo tego marycha
Odpisz
30 grudnia 2021, 18:40
@Matiozowiec: Szczerze mówiąc o tym nie wiedziałem, ale jest
Odpisz