Zmarł facet, a po kilku latach...

Zmarł facet, a po kilku latach zmarła jego żona.
Gdy trafiła do nieba, zobaczyła tam swojego męża, więc podbiegła do niego krzycząc:
- Kochanie, jak ja za tobą tęskniłam!
Ten ją jednak zatrzymał, wołając:
- Spokojnie, kobieto. W umowie było "do śmierci".

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar PanMisiek

27 stycznia 2018, 20:04

Dlatego uważam, że w przysiędze małżeńskiej w przypadku Kościoła Katolickiego powinna być wzmianka o mićości nawet po śmierci, o ile para wierzy w życie po śmierci.

Avatar iger3

28 stycznia 2018, 15:18

@PanMisiek: Lepiej o tym nie wspominaj, bo dziewczyny z jeja będą brały to na serio, a wtedy ich partnerzy będą mieli przerąbane ;D :D :D

Avatar PeeHa

29 stycznia 2018, 19:12

@PanMisiek: tylko w wierze katolickiej życie po śmierci nie wygląda jak to obecne i takie rzeczy jak małżeństwo tam miejsca by nie miały

Avatar PanMisiek

29 stycznia 2018, 19:19

@PeeHa: Tak, wiem, że niebo nie jest miejscem, a stanem wiecznej szczęśliwości duszy i teoretycznie nic tam jest jest takie samo, ale jeżeli para jest razem szczęśliwa, to czemu po śmierci nie mogliby być razem?

Avatar PeeHa

29 stycznia 2018, 19:26

@PanMisiek: no właśnie dlatego że nie będzie uczuć takich jak miłość między duszami czy inne takie

Avatar BetonowyMur

7 lutego 2018, 18:49

@PeeHa: Dlaczego?

Avatar PanMisiek

7 lutego 2018, 20:11

@BetonowyMur: no właśnie, to by było bez sensu

Avatar PeeHa

7 lutego 2018, 21:36

@PanMisiek: bo są uczucia cielesne, ziemskie. Ogólnie jakby niebo (tak wierzą katolicy) to będzie obecność Boga, która jest tak wielka i wspaniała, że tylko ona będzie jakby istnieć nas ogarniać, tylko na niej się skupimy

Avatar BetonowyMur

8 lutego 2018, 02:59

@PeeHa: To nieciekawie skoro nie miłość w niebie nie ma miejsca

Avatar PeeHa

Edytowano - 8 lutego 2018, 13:15

@BetonowyMur: miłość od i do Boga, nie między ludźmi

Avatar BetonowyMur

8 lutego 2018, 13:32

@PeeHa: Czyli Bóg żąda uwielbienia mimo iż jest wszechmocny, czyli Bóg czuję się niedoceniany, czy Bóg ma depresję??

Avatar PeeHa

8 lutego 2018, 14:14

@BetonowyMur: nie żąda uwielbienia, naszym wyborem jest czy będziemy go kocham na ziemi, a w niebie no jakby jak zobaczysz coś co teraz jest dla ciebie nie pojęte i będziesz czuć od tego największą miłość jaką kiedykolwiek doswiadczyles to sam będziesz dąrzyc to miłością

Avatar
Krzakoslaw

26 czerwca 2018, 10:35

@PeeHa: Czy Bóg liczy na syndrom sztokholmski? "Kochajcie mnie na Ziemi, potem to polubicie i nie będziecie mieli wyjścia".

Avatar Szczur00

15 stycznia 2020, 22:45

@PeeHa: Kto ci takich głupot naopowiadał że miłość jest tylko cielesna? Idź do kościoła i posłuchaj kazania zamiast spać i gadać.

Avatar CCCPball

27 czerwca 2018, 12:30

Przykre trochę

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

W armii rosyjskiej postanowiono wprowadzić zmiany:
- Teraz będziecie - mówi dowódca - zmieniać codziennie koszule. Tak jak w armii amerykańskiej.
- No to trzeba będzie ustalać kto z kim...

Zobacz cały dowcip

Chłopak odprowadza swoją dziewczynę do domu po imprezie.
Kiedy dochodzą do klatki, facet czuje się na wygranej pozycji, podpiera się dłonią o ścianę i mówi do dziewczyny:
- Kochanie, a gdybyś mi tak zrobiła laseczkę...
- Tutaj? Jesteś nienormalny?
- Noooo, tak szybciutko, nic się nie stanie...
- Nie! A jak wyjdzie ktoś z rodziny wyrzucić śmieci, albo jakiś sąsiad i mnie rozpozna...
- Ale to tylko "laska", nic więcej... kobieto...
- Nie, a jak ktoś będzie wychodził...
- No dawaj nie bądź taka...
- Powiedziałam ci, że nie i koniec!
- No weź, tu się schylisz i nikt cię nie zobaczy, głupia...
- Nie!
W tym momencie pojawia się siostra dziewczyny, w koszuli nocnej, rozczochrana i mówi:
- Tata mówi, że już wyrzuciliśmy śmieci i masz mu zrobić tą laskę do cholery, a jak nie to ja mu zrobię, a jak nie, to tata mówi ze zejdzie i mu zrobi, tylko niech zdejmie rękę z tego kurewskiego domofonu bo jest 3 w nocy do cholery!

Zobacz cały dowcip

W 1941 roku Rosjanie mieli pewną ilość ciężko opancerzonych i uzbrojonych czołgów KW-2, które dla Niemców stanowiły trudny orzech do zgryzienia. Zdarzyło się pewnego razu, że w jednym z takich czołgów skończyła się amunicja, a na dodatek zdechł silnik. Czołg namierzyli Niemcy, zorientowali się w sytuacji i zaczęli namawiać załogę do poddania się. Załoga zaryglowała się w środku, pancerz gruby, Niemcy akurat nie mieli żadnego porządnego otwieracza do konserw - sytuacja patowa. Udało im się ściągnąć dwa średnie czołgi PzKpfw III. Umyślili sobie jednak, że podepną stalowe linki do radzieckiego czołgu i odholują do swoich pozycji. Podpięli, odpalili silniki, zaczęli ciągnąć Ruska. A Ruski, dzięki holowaniu, odpalił swój silnik - i dawaj, do swoich. Okazało się, że KW-2 może uciągnąć dwa stawiające daremny opór niemieckie czołgi, zatem ich załogi opuściły pojazdy, a Rosjanie dojechali do siebie.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

Jezus wbiega na jezioro, rzuca się z wyciągniętymi rękami, robi piękny ślizg. Potem wstaje, podskakuje z przytupem. Wreszcie zwraca się ku niebu i woła: Tato! wyłącz to na chwilę, chcę się tylko wykąpać!

Zobacz cały dowcip

Co oznacza skrót BIO na produkcie w sklepie?
Biedaku Idź Odłóż.

Zobacz cały dowcip