Wchodzi facet do baru. Podchodzi...

Wchodzi facet do baru. Podchodzi do gościa stojącego w rogu i pyta:
- Ty jesteś tym słynnym płatnym mordercą?
- Tak.
- Jaka jest twoja stawka?
- 10 000 zł od pocisku.
- A jak spudłujesz?
- Nigdy nie pudłuję.
- Ok, moja żona jest właśnie z kochankiem w motelu naprzeciwko. Daję 20 000 zł i chcę, byś się nimi zajął.
Panowie wchodzą na dach baru. Morderca wyjmuje snajperkę, podaje klientowi lornetkę.
- Którzy to?
- Pokój numer 29, II piętro, okno po lewej. Chcę, żebyś zastrzelił tę sukę strzałem w głowę, a kolesiowi odstrzelił penisa.
Snajper splunął, spojrzał w celownik i czeka. W końcu klient pyta:
- No przecież ich widzisz. Na co czekasz?
- Daj jeszcze chwilę. Z tego co widzę, za minutę zaoszczędzisz 10 000 zł.

Oceń:

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz obrazkowy

Komentarze

Odśwież
Avatar Wladimir_Putin

7 kwietnia 2017, 22:20

ehh...no nie umie no ! Nie umie ! opuszcza 10 000 ! W sumie...niezła promocja ...

Avatar CeeKay

12 kwietnia 2017, 12:46

@Wladimir_Putin: Spacja po znakach interpunkcyjnych...

Avatar Wladimir_Putin

12 kwietnia 2017, 13:19

@CeeKay: A no tak .

Avatar JednostkaAspoleczna

8 kwietnia 2017, 17:04

Mistrz biznesu

Avatar Krzyniu

8 kwietnia 2017, 08:14

To się nie opłaca snajperowi... po co to niby mówił?

Avatar iger3

8 kwietnia 2017, 08:45

@Krzyniu: Może jest dobrym człowiekiem i nie zależy mu aż tak bardzo na kasie, oraz 10 tysięcy mu wystarczy na pewien czas ;)

Avatar Rob174ert

9 kwietnia 2017, 16:35

@iger3: Płatny morderca "może jest dobrym człowiekiem" ;-;
według mnie to on chciał sobie pooglądać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Avatar iger3

9 kwietnia 2017, 16:51

@Rob174ert: Wystarczy, że będzie siedział na dachu i podglądał innych ludzi ;P Nie chciał by jakiś koleś musiał tracić dodatkowo kolejne 10 tysięcy, a on kolejny nabój ;) Ewentualnie chciał pokazać swoje umiejętności, by może w przyszłości mógł go znów wynająć do jakiejś kolejnej roboty ;D

Avatar Rob174ert

10 kwietnia 2017, 19:57

@iger3: Dokładnie :D

Avatar Jcavatarr

4 kwietnia 2017, 22:47

O ku*wa niezłe XDDD

Avatar
Konto usunięte

8 kwietnia 2017, 00:26

@Jcavatarr: To podbródki?

Avatar PolskiKacper123

4 kwietnia 2017, 18:58

Co

Avatar iger3

4 kwietnia 2017, 19:14

@PolskiKacper123: Za jednym zamachem odstrzeli penisa i głowę xD

Avatar PolskiKacper123

4 kwietnia 2017, 19:35

@iger3: aaaaa xd

Avatar PolskiRusek

7 kwietnia 2017, 17:36

@iger3: lul. Ja zrozumiałem to tak, że ma tak małego, że aż nie ma co odstrzeliwać .-.

Avatar iger3

8 kwietnia 2017, 08:44

@PolskiRusek: Haha też niezły pomysł ;D Ale to jest śmieszniejsze ;D

Opisz dokładnie problem, a jeśli potrzeba to zilustruj go screenem.

Opisz problem

Dołącz screena

Polecane dowcipy

Rozmowa w Urzędzie Pracy.
- Zetknął się Pan z jakiś programem dla bezrobotnych?
- "Dzień dobry TVN"

Zobacz cały dowcip

Głos z radia:
- Czas na poranną gimnastykę. Jesteście gotowi? No, to zaczynamy! Góra-dół, góra-dół... A teraz druga powieka!!!

Zobacz cały dowcip

Moja babcia jest strasznie religijna. Zawsze, gdy przychodzą Jehowi, to ona ich nawraca.

Zobacz cały dowcip

Popularne dowcipy z nowych

- Boisz się sztucznej inteligencji?
- Bardziej się boję prawdziwej głupoty.

Zobacz cały dowcip

Dawno dawno temu żyła sobie Zosia, która sprzedawała literki. Codziennie wstawała o siódmej, ubierała się i schodziła na dół sprzedawać literki. Nie zarabiała na tym dużo i nie miała za wiele pieniędzy, ale też nie głodowała. Pieniędzy starczało jej zwykle na zupę, a czasami, gdy trafił się bogatszy klient, który mógł sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki, za zarobione pieniądze kupowała sobie do zupy kawałek chleba.
To był zwykły dzień. Zosia wstała, ubrała się i zeszła na dół sprzedawać literki. Po kilku minutach do jej sklepiku z literkami przyszła klientka, pani Ania, która miała piekarnię obok sklepiku Zosi.
Dzień dobry, Zosiu - powiedziała pani Ania - czy mogłabym cię prosić o literkę C?
Zosia podała pani Ani literkę C, a pani Ania zapłaciła, pożegnała się i wyszła.
Jakiś czas później, do sklepiku z literkami Zosi przyszedł kolejny klient. Profesor Alan poprosił Zosię o literkę A. Zosia podała mu ją, a profesor Alan podziękował, zapłacił za nią i wyszedł.
Tego dnia Zosia obsłużyła jeszcze czterech klientów. Zbliżała się już dziewiętnasta, Zosia zamierzała niedługo zamknąć sklep, ale dokładnie o osiemnastej pięćdziesiąt osiem do sklepu z literkami wszedł ostatni klient. DOCENT KAMYK, informowała przypinka przy jego garniturze. Klient wyglądał bardzo zamożnie, na takiego, który może sobie pozwolić nawet na trzy albo cztery literki. Docent podszedł do lady i obrzucił Zosię wyzywającym spojrzeniem.
- Dzień dobry - klient miał oschły głos.
- D-dzień d-dobry - wyjąkała Zosia.
- Usłyszałem, że można tu kupić literki. Czy to prawda? - Zosia pokiwała głową - Dobrze. W takim razie poproszę jeden alfabet.
Zosia zamarła. Klient który kupował trzy literki był bogaty, ale cały alfabet..? To się po prostu nie zdarzało!
- Na co czekasz? - Na te słowa Zosia rzuciła się na zaplecze, szykować literki. Była po całym dniu pracy w sklepie, a nie miała wszystkich literek. Zaczęła wykuwać nowe literki.
Zosia jeszcze nigdy się tak nie zmęczyła. Pracowała jak tylko umiała, a robiło się coraz później. Była już dwudziesta, kiedy Zosia skończyła robić literkę Z, a przecież musiała dzisiaj kupić sobie jeszcze zupę! Przybiła wszystkie literki do deseczki i zmordowana, podała ją zniecierpliwionemu klientowi. Ten popatrzył na Zosię krytycznie i popatrzył na otrzymany alfabet.
- Ale przecież tu nie ma literki O!
Zosia prawie wyrwała deseczkę z alfabetem z rąk docenta Kamyka. Popatrzyła na nią długo, ze strachem. Rzeczywiście. Nie było literki O. Zamiast niej, pomiędzy literkami N i P widniała tylko pusta przestrzeń.

ZOSIA ONIEMIAŁA.

Zobacz cały dowcip

- Panie Leonardzie, co pan robił w laboratorium z trzema asystentkami?
- Nic...
- To dlaczego ten królik patrzy na pana z takim szacunkiem?

Zobacz cały dowcip